Październik 2021 – Św. Józef – Patron ludzi nic nie znaczących.

Co jakiś czas jesteśmy świadkami rozmaitych plebiscytów, konkursów, czy też wręczania prestiżowych nagród za rozmaite osiągnięcia w dziedzinie nauki, polityki i kultury. Wiemy, kto zdobył Oskara a kto Złotego Buta, kto Złotą Piłkę a kto Platynową Płytę, kto został politykiem a kto dziennikarzem roku. Po raz kolejny rozdano nagrodę Nobla i na „ustach” całego świata znalazły się nazwiska naukowców, polityków, pisarzy i innych wyjątkowych ludzi, którzy dokonali przełomowego odkrycia, czy w znaczący sposób przyczynili się do poprawy którejś z dziedzin naszego życia.

To wszystko przypomina nam jedną z naszych ludzkich potrzeb – potrzebę znaczenia, dostrzeżenia przez innych, docenienia, uznania i akceptacji – po prostu potrzebę bycia kimś. Z tego też powodu interesujemy się życiem innych ludzi. Interesujemy się sławnymi osobami, podziwiamy ich, marzymy i zazdrościmy im ponieważ często nasza potrzeba bycia kimś jest niezaspokojona , a na dodatek mylnie uważamy, że skoro nie możemy się pochwalić podobnymi i wyjątkowymi osiągnięciami – to jesteśmy nikim. Po blisko 20- tu latach, przypadkowo spotykają się koleżanki ze szkoły. Jedna zadaje drugiej pytanie: co u ciebie słychać, co robisz w życiu? Na co pada odpowiedź: nic szczególnego, życie ułożyło mi się standartowo, jak innym: mąż, dwójka dzieci – widzisz, żadnych fajerwerków. A ty? Druga odpowiada: ja tak samo! Czy faktycznie bycie matką i żoną nie jest żadnym życiowym osiągnięciem? Czy bycie zwyczajnym, prostym człowiekiem oznacza, że nic nie znaczymy – jesteśmy nikim?

W Ewangelii Św. Mateusza znajdujemy słowa, które pokazują jak na nasz świat patrzy sam Bóg: W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. (Mt 11,25).

Te słowa w sposób szczególny można odnieść do naszego jubileuszowego patrona Św. Józefa, który w oczach współczesnego mu świata – wraz z Maryją i Jezusem – był ewangelicznym prostaczkiem, którym nie warto się zajmować – możemy nawet powiedzieć, że dla ówczesnego świata był nikim. Życie ułożyło mu się standartowo: żona, jedno dziecko – żadnych fajerwerków! Kto o nich wiedział? Nawet ich najbliższa rodzina nie była wtajemniczona w sprawy, które Bóg rozpoczął w ich życiu w chwili Zwiastowania. Herod, który chciał zabić Dziecię, właściwie szukał niewiadomo kogo – poza miejscem urodzenia zapowiadanego króla, nic o nim nie wiedział – dlatego w swoim szaleństwie kazał pozabijać w okolicy Betlejem wszystkich chłopców w wieku do dwóch lat. Czy współczesne Imperium Rzymskie, z Cezarem Augustem na czele i Kwiryniuszem, który był wielkorządcą Syrii, zdawało sobie sprawę, że w ich potężnym imperium, przed którym drżą pozostałe narody ówczesnej mapy geopolitycznej, rodzi się Zbawiciel świata. Któż wtedy wiedział, że Bóg wybrał pokorną „nic nieznaczącą” dziewczynę z Nazaretu – miasteczka o złej opinii – i prostego, „nic nieznacznego” i ubogiego cieślę, aby im powierzyć najważniejsze sprawy świata – i to nie tylko w skali historycznej ale w skali wiecznej?

Kiedy miał narodzić się Jan Chrzciciel Św. Łukasz napisał: Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. (Łk 1,1n). A kiedy Maryja z Józefem wybierali się do Betlejem napisał: W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. (Łk 2,1n). Co prawda wymienieni zostali sławni i możni tego świata, ci którzy w opinii współczesnych ludzi byli kimś, mieli decydujący wpływ na światową politykę i gospodarkę: kto będzie panował a kto będzie niewolnikiem. Jednak tak naprawdę stanowili tylko tło prawdziwej historii, która się wtedy toczyła….. i byli tłem dla naprawdę ważnych osób: Jezusa, Maryi i Józefa, którzy w tej historii się pojawili…. I byli tłem dla najważniejszych wydarzeń, które prawdziwie zmienią losy tego świata – ponieważ dokona się Dzieło Odkupienia. Tyle, że to wszystko, przed „znaczącymi”, dumnymi i pysznymi tego świata, zostało ukryte. Często właśnie tak jest, że to co jest w świecie najważniejsze, przed wzrokiem ludzi zostaje ukryte – nie dlatego jakoby Bóg bawił się z nami „w chowanego” ale dlatego, że nieoczyszczone z grzechu oczy widzą opatrznie i przewortnie. Dlatego jedni widzą sprawy Boże inni ich nie dostrzegają.

To, czego się na tym świecie tak bardzo boimy, co jest takie potężne i groźne, albo fascynujące i pociągające, stanowi tylko tło dla Bożego działania. Ks. Jarosław Międzybrodzki, w pięknych rozważaniach o Św. Józefie, podaje przykład Św. Faustyny, mówiąc, że kiedy Europa lat trzydziestych minionego wieku żyła dojściem Hitlera do władzy i z przerażeniem oczekiwała konsekwencji tego wydarzenia, nic nieznacząca zakonnica w Polsce, z tak zwanego drugiego chóru – a więc pracownica fizyczna – otrzymała orędzie o Bożym Miłosierdziu, które rozeszło się po krańcach świata i do tej pory ratuje wieczny los milionów dusz ludzkich.

Podobnie ukazuje nam Bóg Św. Józefa. Kiedy Imperium Rzymskie żyło decyzjami Cezara Augusta a Jerozolima zastanawiała się nad tym jak pozbyć się okrutnego Heroda i czy trzeba płacić podatki Cezarowi, „nic nieznaczący” Cieśla z Nazaretu wprowadza do swojego domu „nic nieznaczącą” młodą Niewiastę w stanie błogosławionym, która spodziewa się narodzin „nic nieznaczącego” w oczach świata Dziecięcia i rozpoczyna „nic nieznaczącą” w oczach świata misję, o której nikt się nie dowie, i nikt nie napisze za jego ziemskiego życia.

Bóg działa w ukryciu, pośród zwykłych spraw codzienności, posługując się „zwykłymi” ludźmi „nic nie znaczącymi” w oczach świata. Taką drogę wybrał dla swojego Syna, taką wybrał dla Maryi i Józefa. Taką wybiera dla nas. A więc losy tego świata wciąż zależą od „nic nieznaczących” ludzi, którzy budują rodzinę na sakramencie małżeństwa, którzy w duchu wiary wychowują dzieci, którzy dzień w dzień odmawiają Pacierz i Różaniec, którzy w każdą niedzielę idą na Mszę Święta, którzy trzymają się takiej „błahostki” jak systematyczna spowiedź, którzy wsłuchują się w Słowo Boga i z zaufaniem do Niego znoszą wszelkie utrapienia życia. Ten świat wciąż istnieje dzięki modlitwom i ofiarom „nic nie znaczących” ludzi – a patronuje im Św. Józef z Nazaretu – z miasteczka, z którego ponoć nic dobrego pochodzić nie może.

Ks. Stanisław Kozik