Centrum życia duchowego chrześcijan stanowi Eucharystia. Już przez Ojców Kościoła zaliczana była, obok nauki wiary, wspólnoty i modlitwy, do czterech skarbów, które należy strzec z wielkim szacunkiem i bojaźnią.
Duże znaczenie w owocnym i głębokim przeżywaniu liturgii Mszy Świętej odgrywają postawy i gesty ciała. „Zachowywanie przez wszystkich uczestników jednolitych postaw ciała jest znakiem jedności członków chrześcijańskiej wspólnoty zgromadzonych na sprawowanie świętej liturgii. Te postawy wyrażają i kształtują duchowe przeżycia uczestniczących w celebracji” (OWMR 42). Podobnie jak zewnętrzne zachowanie człowieka wynika z wewnętrznego usposobienia, tak również w liturgii zewnętrzne wykonywanie pewnych gestów staje się przejawem przeżyć wewnętrznych. Z drugiej strony przyjmowanie zewnętrznych postaw pomaga rozbudzić wewnętrzną cześć i szacunek dla Pana Boga. Tak jak ludzie okazują sobie miłość i uczucia za pomocą znaków oraz gestów, tak w liturgii postawy i gesty stają się znakami naszej miłości do Boga. Dlatego ważne jest, by były wykonywane ze starannością, czcią i skupieniem.
Zgodnie z przepisami Kościoła „wierni stoją od rozpoczęcia śpiewu na wejście albo od początku wejścia kapłana do ołtarza aż do kolekty włącznie; podczas śpiewu Alleluja przed Ewangelią; w czasie głoszenia Ewangelii; podczas wyznania wiary i modlitwy powszechnej” (OWMR 43). Postawa stojąca jest wyrazem uszanowania. W wielu krajach spontanicznie na widok osoby wyżej postawionej przybiera się postawę stojącą. Podczas liturgii postawa stojąca jest zewnętrznym znakiem głębokiego uszanowania dla Boga jako najwyższego Pana (por. Mk 11,25). Postawę stojącą przybierają także osoby pośredniczące między dwiema stronami. W szczególny sposób przysługuje ona celebransowi, jako pośrednikowi między społecznością wiernych, a samym Bogiem. Stąd kapłan sprawujący Mszę Święta przez większość czasu trwania liturgii stoi.
Stanie jest także znakiem radości z odkupienia. Dlatego od czasów apostolskich przy sprawowaniu misteriów zbawienia, przyjmowano postawę stojącą – zwłaszcza w niedziele na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa i w czasie wielkanocnym. W postawie stojącej Ojcowie Kościoła widzieli symbol wolności dzieci Bożych, uwolnienia od grzechu, śmierci i szatana. Postawa stojąca oznacza też gotowość do podjęcia działania w liturgii, pewną dyspozycyjność.
Szczególna odmianą tej postawy jest procesja. Łacińskie słowo „procedare” oznacza iść, kroczyć. W czasie procesji przemieszczamy się z jednego miejsca na drugie. Nie jest to jednak droga bez celu. Według symboliki liturgicznej, procesja przypomina wędrówkę narodu wybranego z niewoli egipskiej do ziemi obiecanej. Kościół, nowy lud Boży, pielgrzymuje za Chrystusem i z Chrystusem do nowej ziemi obiecanej, czyli do nieba. Dlatego często na czele procesji niesiony jest krzyż – znak przejścia Pana ze śmierci do życia.
„Wierni siedzą podczas czytań przed Ewangelią i psalmu responsoryjnego; w czasie homilii i przygotowania darów”- mówi prawo kościelne (OWMR 43). Postawa siedząca według starożytnego zwyczaju przysługiwała urzędnikom, nauczycielom i sędziom jako znak władzy i godności (por. Mt 19,28). Sam Chrystus nauczał siedząc (Mt 5,1-2). Biskup zasiadał na swojej katedrze i z niej nauczał oraz przewodniczył liturgii. Podobnie czynił prezbiter. Sprawując sakrament pokuty kapłan zajmuje postawę siedzącą na znak powagi urzędu sędziowskiego, który pełni w imieniu i w obecności Chrystusa.
Wierni w kościele nie zawsze siedzieli. Przez całe wieki w świątyniach nie było ławek. W średniowieczu podczas długich nabożeństw uczestnicy liturgii wspierali się na specjalnych laskach różnego kształtu. Miejsca siedzące przewidziane były tylko dla duchowieństwa. Siedzenia dla wiernych wprowadzili dopiero protestanci. Za ich przykładem poszli katolicy dodając jeszcze do ławek klęczniki. Po Soborze Watykańskim II zalecano, aby „wiernym wyznaczyć miejsca ze specjalną troską, aby i wzrokowo i duchowo mogli należycie brać udział w świętych czynnościach. Wypada, aby według zwyczaju postawić do ich użytku ławki lub krzesła” (Instrukcja o należytym wprowadzeniu w życie Konstytucji o Liturgii, nr 98).
Siedzenie jest postawą słuchającego ucznia. Jest znakiem skupienia, przyjmowania i rozważania słowa Bożego (Dz 20,9; 1 Kor 14,30). Siedząc nigdy nie zakładamy nogi na nogę, nie wyciągamy ich przed siebie ani nie „bawimy się” stopami. W czasie gdy przyjmujemy tę postawę dłonie winny spoczywać na kolanach. Nie powinno się także stawiać nóg na klęczniku, gdyż pobrudzenia przylegają potem do kolan.
W ramach obrzędów wstępnych i liturgii słowa w zasadzie nie przyjmujemy postawy klęczącej. To bowiem głównie dłuższa postawa modlitewna lub chwilowy gest oznaczający uwielbienie Boga. W Nowym Testamencie znajdujemy prawie 60 wzmianek o jej przyjmowaniu. Miała trzy formy: padanie na twarz (Mk 14,35), upadnięcie do stóp (Mk 1,40) i klęczenie (Dz 9,40). Przykład modlitwy na klęczkach dał nam sam Chrystus modląc się w Ogrodzie Oliwnym (Łk 22,41). Już od IV wieku pojawia się zwyczaj przyklękania przed świętymi przedmiotami, jak kościół, ołtarz czy krzyż oraz przed osobami, jak biskup czy kapłan, na znak szacunku.
W tym samym okresie postawa klęcząca nabiera również znaczenia pokutnego i błagalnego. Stała się znakiem człowieka skruszonego, wyznającego winę oraz znakiem prośby kogoś, kto szuka opieki i pomocy. Jej pokutny charakter sprawił, iż była zakazana w niedziele i w całym okresie paschalnym. Klękano natomiast w dni postne oraz w okresie Wielkiego Postu. W XI wieku pod wpływem herezji zaprzeczającej realnej obecności Ciała i Krwi Chrystusa pod postaciami chleba i wina, wzrasta kult dla Eucharystii, a klękanie staje się symbolem uwielbienia Boga. Przez uklęknięcie człowiek wyraża swoją małość wobec Stwórcy. To znak adoracji. Już św. Paweł w liście do Filipian zachęcał, „aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano, istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2,10). Św. Hieronim nalegał, aby przyklęknięciu ciała towarzyszyło także „przyklęknięcie serca”, a więc należyte usposobienie wewnętrzne.
Trzeba odróżnić postawę klęczącą od przyklęknięcia. Podczas przyklękania klęka się zawsze na prawe kolano i nie czyni się przy tym żadnych innych gestów, np. znaku krzyża. Wszyscy uczestnicy liturgii przyklękają w czasie wyznania wiary w uroczystość Bożego Narodzenia na słowa: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Jest to wyraz naszego szczególnego uczczenia tajemnicy Wcielenia. Podobnie czynimy w uroczystość Zwiastowania. Podczas przyklękania należy kolanem dotknąć posadzki. Nie powinno to być tylko jakieś „dygnięcie”. Przyklękamy też i klękamy zawsze twarzą do przedmiotu czci. Klękanie na dwa kolana jest wyrazem czci i hołdu wobec Pana Jezusa wystawionego do adoracji.
W liturgii często pojawia się pokłon. Tak pozdrawia się ołtarz, krzyż czy przewodniczącego liturgii. Na wschodzie jest uważany za zwyczajny znak głębokiego szacunku i uwielbienia. W liturgii rzymskiej natomiast pokłon jest również znakiem usposobienia pokutnego, szczególnie wtedy, gdy ma związek z prośbą o oczyszczenie z grzechów. Tak więc skłon głowy lub ciała symbolizuje cześć i błaganie. Sam skłon głowy jest znakiem szacunku i uprzejmości. Skłaniamy głowę, gdy wypowiadamy razem imiona Trzech Osób Trójcy Świętej, gdy wypowiadamy imię: Jezus, Maryja, czy świętego, którego przypada wspomnienie, święto lub uroczystość. Skłon całego ciała czyli głęboki ukłon to również znak czci i uwielbienia. Jeśli w jakimś kościele nie jest przechowywany Najświętszy Sakrament, wtedy skłaniamy ciało przed głównym ołtarzem, albo przed krzyżem. Głęboki ukłon wykonują wszyscy w czasie wyznania wiary na słowa: “I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Jest to nasz wyraz uczczenia tajemnicy Wcielenia. W wykonywaniu tego gestu należy zachować nie tylko powagę i staranność, ale i rozsądny umiar.
Gestem zapewne najczęściej wykonywanym przez nas wszystkich jest znak krzyża. Tertulian zachęcał do częstego żegnania się: „Na każdym kroku, przy każdym wejściu i wyjściu, przy wkładaniu szat i obuwia, przy myciu się, jedzeniu, zapalaniu światła, udawaniu się na spoczynek, przy siadaniu, przed każdą czynnością znaczymy czoło znakiem krzyża”. Ilekroć jesteśmy na Mszy Świętej rozpoczynamy liturgię właśnie od tego znaku. Symbolizuje on krzyż, na którym Jezus Chrystus oddał swoje życie za każdego z nas. Dla nas to znak zbawienia. W ten sposób także wyznajemy wiarę w Boga Trójjedynego. Św. Ignacy Loyola pisał: „Kiedy czynimy znak krzyża, dotykamy palcami dłoni najpierw czoła, co oznacza Ojca, który od nikogo nie pochodzi. Następnie nasza dłoń dotyka ciała: oznacza to Syna, naszego Pana, który zrodzony z Ojca, zstąpił w ciało Najświętszej Dziewicy Maryi. Dalej kładziemy rękę na jedno i drugie ramię: oznacza to Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi. A kiedy ponownie składamy ręce, wówczas ma to przedstawiać, że trzy Osoby są jednej natury”. Wykonując znak krzyża, niejako wyrażamy gotowość na ukrzyżowanie siebie. Ważne by czynić to z godnością, bo ten znak towarzyszy całemu życiu chrześcijanina, od chwili wejścia na drogę chrztu aż do śmierci, stanowiąc dla niego tarczę i ochronny płaszcz.
Mały znak krzyża wykonujemy przed Ewangelią. Czyniąc znak krzyża na czole, ustach i piersi, wyrażamy chęć, aby słowa, które za chwilę usłyszymy, zostały przyjęte przez nasz umysł, abyśmy je głosili swoimi słowami i ukochali, żyjąc nimi na co dzień. Taki znak krzyża wykonują rodzice na czołach dzieci gdy je błogosławią. Możemy go czynić na bochenku chleba, który zamierzamy przekroić, czy przechodząc obok kościoła, jako prosty akt strzelisty. Jednym słowem: zawsze, dając świadectwo wierze, która przenika nasze życie.
Ważna jest ta zgodność przyjmowanych w liturgii postaw i gestów przez wszystkich uczestników zgromadzenia. Przyczynia się do harmonii i piękna sprawowanych obrzędów oraz do pomnożenia intensywności modlitwy i doświadczenia wspólnoty. Święty Jan Chryzostom pisał: „Nie możesz modlić się w domu tak jak w kościele, gdzie jest wielka rzesza i gdzie wołanie do Boga unosi się z jednego serca. Jest w tym jeszcze coś więcej: zjednoczenie umysłów, zgodność dusz, więź miłości, modlitwy kapłanów” (KKK 2179). Gdy przystępujemy do sprawowania liturgii nie przyjmujemy więc takiej postawy, jaka jest najwygodniejsza, by dobrze się pomodlić, ani nie wykonujemy tylko tych gestów, które nam odpowiadają, ale uczestniczymy we wspólnym uwielbieniu całej wspólnoty Kościoła…